Trafiło mnie przy ladzie z mięsem. Piękny, gruby, "chudy" boczek surowy. Zakupiłam ze 2 kg, do tego trochę słoniny... Do mojego ośrodka smaku dobija się smarowidło boczkowe :-) Pokroiłam, usmażyłam, ugotowałam, przyprawiłam cebulą i ziołami, wsadziłam w słoiki i zaznałam spokoju ducha. Jutro jemy, reszta dla rodzinki. Czyż to nie będzie cudowny upominek?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz