poniedziałek, 25 lutego 2013

Remont, remont, remont....

I jeszcze potrwa... Nie martwię się bo nie byłabym sobą, gdyby nie odświeżały mnie takie zmiany. Odczuwam już jednak przewlekłość tego przedsięwzięcia. A jeszcze pewnie ze 3 tygodnie, z meblami jeszcze dłużej... Chciałabym już zasiąść na kanapie w wysprzątanym domu. Marcie nic nie przeszkadza, ani brak telewizora ( spalił nam się dekoder), ani brak światła ( padło górne oświetlenie w całym domu), ani brak kuchni ( testujemy mikrofalówkę)... Gada jak najęta i kleci fajne zdania. Zasób słów tak się poszerzył, że już większości nie potrafię przytoczyć. Jest jednak bardzo ważne nowe zdanie "Tato, idziemy tam! mamo teś! juś, juś!

taki - puzzle
ciap - czapka
cipu - picie
cip - pić
łuf - słoń
kusik - kluczyk
kosik / kusik - koszyk
koki - kury, klocki
ałok -telefon
akuk - aparat fotograficzny
łołok - królik
miały - koty
ały - psy

Pewnego dnia udało jej się w końcu samodzielnie puszczać bańki i radości nie było końca :-)


Mam do zrobienia dwa zlecenia, ale czekam na włóczkę. U mojego dostawcy skończyła się moja ulubiona bawełna i nie wiem co teraz :-( nie chciałabym zmieniać sprzedawcy... 
W miarę możliwości dziergam teraz jajeczka wielkanocne, choć nie za bardzo mam czas i ochotę nawet. Jajka co mam w lodówce muszę wydmuchać bo padną, nie ma jak ich wykorzystać :-) Jutro będzie więcej przy lepszym świetle, a to pierwsza próba:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz