środa, 25 lipca 2012
Poczytaj mi mamo...
Kolejny gwałtowny zwrot akcji. Pewnego wieczoru Marta stwierdziła, że spać nie będzie. Pomyślałam, że to dobry moment na czytanie pierwszej bajki na dobranoc. Czytałam więc. Marcia stała i gapiła się na mnie... Przeczytałam z pięć razy. Moje wyjście okupiłam wielkim godzinnym rykiem. Stwierdziłam, że może nie był to dobry pomysł. Na drugi dzień powtórka z rozrywki... Czytam. tym razem dziecię zaczęło mnie słuchać i kłaść główkę na poduszce. Sroka szybko skumała, że może wszystko byle z głową na poduszce - stawała na głowie, kręciła karuzelę, siedziała i piszczała pod kołdrą - nie odrywając głowy od poduszki... moje wyjście - ryk 10 minut. Dzień trzeci. Siedzimy dłużej na podwórku, zmodyfikowaliśmy jedzenie kolacji. Czytam ( zaopatrzyłam się w zbiór "Poczytaj mi mamo" aby nie czytać w kółko jednej bajki). Sen w połowie bajki o kocie Filemonie i Bonifacym :-) Sukcesik..??? ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz