Ale mi czas leci. Jesień już czuć i widać, zimno i wietrznie. Zrobiłyśmy z Martą remanent w komodzie i wskoczyłyśmy w rozmiar 92 - fajnie dzieci mają, w jeden dzień 80% zmiana garderoby. Też bym tak chciała...
Znowu z dnia na dzień Marcia zaskakuje nas wymową. Zaczyna papugować wyrazy i to całkiem wyraźnie. Trzeba będzie pilnować języka ;-)
Do słownika dołączam:
Pepa - od Świnki
Mucha - mucha
Bajo - balon
Jeba - nadal rower
Nana - banan
Kaka - piłka
Klepie po swojemu całymi zdaniami i brzmi to co raz fajniej, miło słuchać, a gada non stop:-) Ponadto baardzo wyraźnie komunikuje swoje pomysły i potrzeby... Rośnie dziewczynka w oczach... ech..
Ponadto nabyłam wygodny rower z fotelikiem i zrobiłyśmy małe wycieczki - bosko. Dlaczego nie wcześniej! Głupia byłam i tyle....
W tym tygodniu poszalałam też z gotowaniem, ale bez chwalenia bo przepisy nie mojego autorstwa. Mogę jednak polecić ciacho http://www.mojewypieki.com/przepis/jesienne-ciasto-z-orzechami,-powidlami-i-beza pani Dorotki - niebo w gębie, ale milion kalorii.
Poeksperymentowałam też z cudnym tradycyjnym curry, dawno nie wywąchałam tylu pięknych aromatów - podam przepis za zgodą autora :-)
potok słów! od rana do wieczora, bez przerwy ;-)
OdpowiedzUsuń