Idzie jesień, na dworze co raz gorzej. Postanowiłyśmy wypełniać sobie czas w nowy sposób i zapisałyśmy się do pobliskiego Klubiku Malucha na zajęcia "Małe Przedszkole". Będziemy chodzić w czwartki na 16.00. Dziś byłyśmy pierwszy raz. Wiem, że Marcia nie może pisać za siebie, ale chyba obie jesteśmy zachwycone :-) Grupa jest niewielka, około dwulatki z mamami. Pani prowadząca wspaniała. Ja osobiście znowu nie wierząca w swoje dziecię, powstrzymywałam się od publicznego rozklejenia, gdy Marcia dzielnie maszerowała w kółku z innymi dziećmi. Stadnie, ładnie wykonywała wszystkie polecenia i zabawy. Bunt następował, gdy zabawa dobiegała końca. Pani jednak nie dawała czasu na mazgajstwo i nowa zabawa! I tak przez prawie godzinę! Zero zabawek - tylko zajęcia - chodzenie przy skakance, przy hula hop, zbieranie kasztanów, pociąg na krzesełkach, odpoczynek na podusi, zamiatanie liści i masa innych. Potem były placki z masy solnej dla ojców, z jarzębinami i żołędziem. Mycie rąk, wspólne jedzenie, picie z kubków i w końcu czas na wolną zabawę :-). Półtorej godziny minęło jak 5 minut i trzeba się było ubierać z ogólnym rykiem do domu.
Podziwiam inwencję Pań prowadzących, zdolność rozjemczą i odwracanie uwagi. Interwencja od strony mam zupełnie zbędna. Dzielne dzieciaki! No dumna jestem jak cholera :-D Teraz wierzę w te zajęcia.
A oto Marty placki dla Taty:
Gratulacje, masz wspaniałą córeczkę i nie płacz mamusiu..:-)
OdpowiedzUsuń:-))) no jeszcze się napłaczę ...
OdpowiedzUsuń