Chyba sama na siebie tę jesień ściągam, ale nie da się ukryć, że jest już wszędzie. Mamy już kasztany, liście lecą i przyleciały kaczki, wyjątkowo wcześnie w tym roku. Może chociaż będzie tak ładnie i złoto jak w zeszłym. W garnczku bulgoce jesienny krupniczek dla Marty, ale nici, bo kasza wyszła. Będzie pomidorówka z ziemniakami :-/ Wiedziona nastrojem i brakiem ciekawej wełny powstała kolejna królica Lilka. Postanowiłam się przerzucić na dzierganie myszy, więc żegnam króliki aż do Wielkanocy. Następna jednak w kolejce czapka zimowa dla Marci.
Lilka idzie do szkoły...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz