Oklapłam na dobry tydzień i nadal nic nie wróży, że mi się nastrój polepszy.. Jakaś druga faza przesilenia wiosennego, może dlatego, że wiosna się waha co ze sobą zrobić. W porywie weny wzięłam się za uszycie nowej poszewki na poduchę kanapową, bo stare już nie dość że stare to wyglądają naprawdę STARO. Niestety nie starczyło mi już chęci na drugą poszewkę. Może kiedy indziej. Marcie bardzo się podoba i wędruje z poduchą po całym mieszkaniu, więc sowa mało czasu spędza na kanapie :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz