I tak po "fascynujących" wakacjach (ja i tak wspominam je super) nadeszła jesień w moim pamiętniku. Będzie bardziej zimowo. Niestety nie ma wpisów świątecznych, widocznie byłam bardzo zajęta.
5.11.1988r. sobota
Minął wrzesień i październik i nadeszła jesień. Byłą długa i nieudana. Prawie przez cały czas padał deszcz lub nie raz świeciło słońce. I tak w kółko. Naprawdę pogoda była brzydka i cały czas była chlapa. Ale jednak się polepszyło. Jednego dnia zaczął padać śnieg. Byłam bardzo uradowana, że wreszcie pobawię się na śniegu, ale nie byłam pewna czy napada go wystarczająco dużo. Nazajutrz gdy wyszłam na dwór było wszystko białe. Widocznie śnieg padał całą noc. Gdy Paweł przyszedł ze szkoły poszliśmy na ulicę, gdzie była duża ślizgawka i ślizgaliśmy się. Było bardzo wesoło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz