"Wiersz o żonie"
Oj, jaka ta żona nudna,
Kiedyś była taka cudna…
I zabawna i frywolna
Teraz za to jest namolna
Ciągle chce, abym coś zrobił
Tak, jakbym się przysposobił
Przez te lata jej ględzenia
Do przezwyciężenia lenia.
Ja mam inne priorytety
I nie zmienię się niestety.
Lubię wyżyć się sportowo,
No i przy TV – duchowo.
Zamiast patrzeć po raz trzeci
Jak ten sam film w TV leci,
Ona za to książki czyta
Taka nudna z niej kobita.
Winna adorować męża,
A ta w fitness się odpręża
Tam wylewa siódme poty
Zamiast wziąć się do roboty.
A jak przyjdzie już do domu,
pranie wstawi, coś posprząta
i zakłóca moją przestrzeń,
wkurza mnie, jak się tak krząta.
Gdy w końcu nie wytrzymuję,
Za porządek ją strofuję,
To mi głupio odpowiada:
Samo się nie poukłada.
No i jeszcze imputuje
Że jej już nie adoruję
W końcu to jest rola żony
By mąż czuł się doceniony.
Na dodatek, drodzy Państwo
Nie obchodzi jej pijaństwo.
Parę drinków – i wystarczy,
To już chyba uwiąd starczy.
Ja tymczasem nawet lubię,
Kiedy mi zaszumi w czubie
I od żony oczekuję,
Że się do mnie dopasuje.
I wypije taką dawkę,
Żeby mieć pijacką czkawkę
Potem żonie głowa pęka,
Ale to nie moja męka
A, gdy żona się upije
Wtedy pręży się i wije
I wygina na kształt węża,
Żeby zadowolić męża.
Taka przecież rola żony
- mąż ma być zadowolony.
Jeśli nie, to nudna żona
Zawsze może być zmieniona.
Sam sobie będzie winna,
Wszak postarać się powinna.
I za siebie i za męża
By się mąż nie nadwyrężał.
Bombowy wierszyk, w samo sedno! :D
OdpowiedzUsuńSuper, Boskie, cała prawda
OdpowiedzUsuń