Dziś mam wieczór dla siebie, Marcia śpi, mąż wybył, a ja zastanawiam się jak umilić sobie te kilka godzin. Myślę, że otworzę Guinnessa i zalegnę na kanapie, najpierw z książką, a potem na "Dwie Wieże" Władcy Pierdzieli, bo dziś lecą po raz setny :-) Póki co wpis z zimy 1989 roku...
18.02.1989r. sobota
Mój tato wyjechał do sanatorium i zostaliśmy sami we trzech. Na szczęście dokończyli budować sklep na targowicy. Teraz można chodzić po zakupy codziennie. W tym sklepie jest wszystko, a nawet zimne lody i inne smakołyki. Ja ostatnio kupiłam Pawłowi wafelka, a skład był taki, że z tartego sera i różnych ziół, powiedział, że nie wiem co kupuję i że mu już nigdy nic nie kupię. I był strasznie zły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz