wtorek, 29 stycznia 2013

Po trochu..

Brakuje mi czasu na filmy i książki.. ale odkrycie.. no cóż. Ferie się skończyły, śnieg topnieje i na dworze co najmniej przygnębiająco. Z Martą przerabiamy pierwszy kaszel. Leczymy syropkami i maścią. Nie gorączkuje, nie ma kataru, więc nie idę do lekarza. Szaleje grypsko i boję się, że dopiero z przychodni mogę przywlec coś ciekawego. Poczekamy. Zakupy remontowe już niemal skończone, kuchnia sprzedana, czekam na kafelkarza - chyba powinnam cieszyć się ostatnimi dniami spokoju. Początki zamieszania już bolą, gdyż cały asortyment kuchenny gości teraz w mojej sypialni :-/ cały czas czegoś szukam... Nie sprzątam :-) mam więcej czasu na szydełko. Kończę drugi zamówiony zestaw Angry Birds i zabieram się za kolejne wyzwanie. Będzie to blat na okrągły stolik, ze sztywnego sznurka. Zakupiłam dratwę, mam nadzieję, że się nada. Potem torebka dla mnie i może zdążę coś na Wielkanoc udziergać.
Marta zaczyna klecić proste zdania. Nadal są to kwestie krzyczane, ale fajnie brzmią:

"Nie, to nie to!"
"Nie, to nie tak!"
"Nie, to moje!"
"To też"

Ciapcik - kapeć
Ciuch ciuch - pociąg, ciuchcia
Ciach - nożyczki
Ciecia - książka
Oki - oczy
Uchi - uszy
Bebek - bębenek
Ciaćki - ciastka
Ało - telefon
Nynia - pomarańcza
Tatuś - :-)

Juk! juk! - nie wiem jeszcze co to, odgania tym słowem psa...

Zaczął się też przemiły okres rozdawania słodkich i soczystych całusów. Czasem doświadczam też zaszczytu potulenia się :-)

Dziś zrobiłyśmy kartkę wielkanocną na ten rok, pomysłu własnego, bo się schematy wyczerpały :-)



czwartek, 17 stycznia 2013

Isiak i ciapa...

Krótka notka z życia Marty. Chyba wchodzimy w jakieś przesilenie dwulatkowe. Buczek nam się zrobił straszny i buczy jak syrenka na każde, cokolwiek, bo nawet nie jest to już komunikat NIE.... tak w ogóle buczy sobie. Łazi długo przed snem, ale to nas akurat trochę bawi, bo nie wychodzi z pokoiku, tylko broi tam sobie po ciemku. Koniec końców znajdujemy ją potem w łóżeczku, w pozycjach wszelkich. Korzystamy ile się da ze śniegu i sanek, plac zabaw zimą okazuje się nie różni się niczym :-) i kilka zapamiętanych słówek:

Isiak - czalik
Ciapa - czapka
Bucia - buzia
Kiche - jednak "zamknięte" :-)
O jaka mała - na coś małego, dzidzię, zwierzątko...

środa, 16 stycznia 2013

Remont

I ruszyliśmy z miejsca... Remont połowy mieszkania zbliża się wielkimi krokami. Na razie dopełniamy najbardziej przyjemnych obowiązków, typu planowanie kuchni, wybór kafelek, AGD. Następny będzie również bardzo przyjemny - zakupy. Trzeci tragiczny - brud, kurz, kucie, syf i malaria :D. Jestem zwarta i gotowa, przyszedł jak najlepszy czas na zamiany i przełamanie stagnacji. Będziemy mięli ładnie i czyściutko. Mam gdzieś czy wszystko będzie praktyczne, tym razem stawiam na opcję "ma ci się podobać" :-) Jestem dobrej myśli i ciekawe jak szybko opadną mi pióra... Wiem jednak, że się opłaca pomęczyć, życzcie powodzenia :-)

sobota, 5 stycznia 2013

Noworoczna mobilizacja...

Mobilizacja jak co roku, co miesiąc, co poniedziałek. Mobilizacja na każdym froncie i jak łatwo się domyślić bez rewelacji... Święta były bardzo udane, wesoło i gęsto nas było, ludzi i zwierzaków. Myślę, że wszyscy zadowoleni. Wyjazd w góry też fajny - dla mnie nowe doświadczenie, przydało się zmienić klimat. Szkoda, że śniegu mało, bo chciałoby się dłużej posiedzieć. Pogoda dopisała i można się było napawać widoczkami i powietrzem. Sylwester na poligonie w Poznaniu i powrót do rzeczywistości. Od razu lunął deszcz, zerwał się wiatr i tyle z zimy. Siedzimy w domu.
Marcia przywiozła z wyjazdu kilka nowych słówek, kilku nie pamiętam. Babcia odkryła co znaczy jedno, z którego znaczeniem borykaliśmy się jakiś czas:

Kiche - zamknięte, otwórz? ( odkrycie babci, jednak nie jesteśmy pewnie w którą stronę działa..)

Ciaka - dziadek
Ciocia - ciocia
Cip, cip - kurczaczki
Mała - myszka, Mikołaj, choinka
Miki - myszka Miki
Jeć, jeść, amm - jeść
Kuka - pieluszka
Sisi - nocnik
Kempek - pępek (usłyszane tylko raz)
Ide - idę
Bob - Bob budowniczy

Niebawem czeka nas pierwszy balik karnawałowy w przedszkolu. Pani Ciocia z ogromnym naciskiem uczulała nas, aby nie kombinować z przebieraniem dwulatków, gdyż trącona doświadczeniem wie, iż zazwyczaj kończy się to katastrofą :-) Uszyłam Marci spódniczkę z kawałka tiulu na gumce i wystarczy, chyba jej się nawet podoba :-P Ja zrobiłam dziś porządek w albumie ze zdjęciami (internetowym) i nie jem kolacji od trzech dni :-/

czwartek, 3 stycznia 2013