środa, 29 lutego 2012

Królik Bartek

Zabrałam się za wykańczanie zaczętych królików, które rozpoczęłam na feriach. Przyznaję, że dopieszczanie jest chyba najprzyjemniejszą fazą. Może czuję już święta, bo króliki się posypią! W planie - owca!

Królik Bartek


wtorek, 28 lutego 2012

Muzykoterapia..

I wcale nie chodzi o to, że dziś po raz pierwszy wprowadziłam takie szkolenie w ramach firmy... Doznałam olbrzymiego sentymentu i olśnienia. Po raz pierwszy, lekko od roku włożyłam na uszy słuchawki i przesłuchuję swoje płyty. Głośno i bezstresowo o nasłuchiwanie płaczu Marty z wieczora ( Mich dziś czuwa ). Brnąc co raz głębiej, dochodzę do wniosku, że chyba nie zdarzył mi się do tej pory moment tęsknoty za dawnym życiem, jak dziś, przy każdej kolejnej płycie ociekającej jakimiś wspomnieniami. Lepsze lub gorsze - cenne i tylko moje :-)

niedziela, 26 lutego 2012

I po feriach...

Jesteśmy już w domu. Wyjazd udał się znakomicie. Odpoczęłam, zaliczyłam sporo spotkań z kumpelkami, spacerków, zakupów, filmów itp. Teraz czas powrócić do codzienności z nową dawka energii i ciekawa jestem na jak długo wystarczy. Prawdopodobnie do jutra, bo poniedziałki mnie wykańczają na wszelkie sposoby. Udało mi się sporo poszydełkować, ale zrobione stworki od ręki znalazły nowych właścicieli i do domu przywiozłam jedynie dwa rozpoczęte króliki w elementach...
Zostały mi jedynie zdjęcia :-) Kot Prezes dla mojego brata i Moniki:

Piesek dla Hani:


Toffik dla mojej mamy:


sobota, 18 lutego 2012

Ferie

Jednak udało mi się wyjechać na ferie! Wyjazd na "wariata" zorganizowany z dnia na dzień. Dojechaliśmy szczęśliwie do Dziadków i odpoczywamy. Martusia opanowała już dom i nowe zakamarki. Co dzień odkrywa nowe skarby, prowadza dziadka po domu i zmusza do przysiadów. Jest w ruchu non stop i nie ma czasu choćby na zmianę pieluszki, czy jedzenie - co ja bezwzględny kat oprawca muszę egzekwować przy wielkim wrzasku. Mamy sporo planów, ale czasu dużo, więc myślę, że będzie fajnie. Korzystam perfidnie z dziadkowej opieki i oddaję się szydełkowaniu w każdej wolnej chwili. Myślę, że po powrocie zaprezentuję sporą kolekcję nowych stworów. Szkoda, że śnieg stopniał i chyba nici z sanek w tym roku. Z drugiej strony pogoda dziś fantastycznie wiosenna, słoneczna i głośna od śpiewu ptaków, dużo czasu spędziłyśmy na powietrzu. Tęsknimy za Tatą, ale czas nam szybko leci...

poniedziałek, 13 lutego 2012

Filip

Mojej pasji ciąg dalszy. Rozpoczęły się ferie zimowe i cieszyłam się dziś błogim, spokojnym dniem, bez telefonu, i dziwnych spraw. Martusia grzeczna, zajęła się nową zabawką, którą kurier wspaniałomyślnie dostarczył z samego rana. Mogłam wyszarpać sporo czasu dla siebie i Królika Filipa. Co będę robić jutro?? jeszcze nie wiem :-)



niedziela, 12 lutego 2012

Lale Hania i Ola

No to mnie wciągnęło. Druga lala Hania do towarzystwa. Dziergam jak najęta, a pomysły przewalają się przez głowę i nie wiem na co się zdecydować. W sobotę wyskoczyłam do lumpka z misją poszukiwania taniej wełny i materiału na spódniczki. Potrzebne rzeczy jak gdyby na mnie czekały! Mam duży motek na nowe sweterki i super buklę na włosy. Zaopatrzyłam się też w filc i guziczki, mama dosyła okrągłe igły, wełnę, guziki i naparstek! Produkcja rusza :-)


piątek, 10 lutego 2012

Lalunia gałgankowa

Wczoraj zostałam zarażona nowym dzierganiem. Przyjaciółka poprosiła mnie o pomoc w wydzierganiu nogi, bo coś przepis nie działał. Nogę wydziergałam i tak mi się spodobała, że zapragnęłam reszty. Poleciałam po wełnę, postawiłam matkę na nogi, że ma mi swoje resztki przysłać i zabrałam się do pracy. Lalkę robiło się błyskawicznie, co uwielbiam i już wiem, że na jednej się nie skończy. Mam już nowe pomysły na szydełkowe zwierzaki, ale muszę się wprawić. Na razie lalunia jako praca odtwórcza dzięki poradom na blogu http://stokrotki-dwie.blogspot.com/

wtorek, 7 lutego 2012

Wtorek

Jak na razie prawie spokojny początek tygodnia. Zaczynamy zdrowieć i temperatura w domu wzrosła do 19 stopni. Z mojego wyjazdu na ferie do rodziców chyba nic nie wyjdzie i trochę mnie to zdołowało. Mimo wszystko bym chyba odpoczęła i ponapawała się zmianą otoczenia oraz towarzystwem koleżanek. Tu choć praca z ludźmi, to samotność doskwiera. Nie narzekam bynajmniej na nadmiar czasu! Znalazłam sobie tyle zajęć, że mi wieczoru nie starcza, ale ODMIANA to za mną chodzi....

sobota, 4 lutego 2012

Bajki

Dziś o bajkach, bo spędziliśmy fajny dzień wśród setek bajek na targach książki dla dzieci. Pojechałam podniecona i słusznie, bo nie mogłam się napatrzeć i zdecydować. Niestety po kolejnym okrążeniu stoisk dochodzę do wniosku, że w sumie mało tych wydawnictw. Dobrze, że oferta fajna, ciekawa, kolorowa i sprzedawcy potrafią całe książki z głowy opowiadać. Moja mama ucieszy się gdy jej powiem, że jest kolejne wydanie wszystkich starych klasycznych bajek z ilustracjami Szancera, bo inne nowoczesne do niej nie przemawiają. Sama z sentymentem oglądałam okładki zapamiętane choćby z przedszkola (Brzechwa Dzieciom - okładka zielona z lisem, w przedszkolu oprawa twarda, wytarta, w domu miałam miękką). Nie mogłam się oprzeć i kupiłam nowe wydanie Bromby w twardej oprawie z nowymi opowiadaniami. Nowe przygody mumików, niestety nie pióra T. Jansson wyhandlowałam za 1/4 ceny - co prawda środek jest tył naprzód, ale co tam :-) Planuję już zakup wszystkich Muminków i Przygód Pirata Rabarbara. Dzień udany, co cieszy po feralnym tygodniu. Marta zarobiła 5 książeczek, a ja dwie, też baje.

piątek, 3 lutego 2012

Koniec tygodnia .. ufff

Na szczęście ten feralny tydzień dobiega końca. Od poniedziałku z dnia na dzień gorzej. Na koniec dotknęła nas awaria ogrzewania, podczas niezłego mrozu. Dwa dni marzłam niewypowiedzianie i marznę dalej, bo choć grzeją jeszcze nie wróciło mieszkanie do normy. Naprawdę było mi to potrzebne przy przeziębieniu, więc żeby nie było bez śladu nabawiłam się bolesnego zimniska... Marta na razie się trzyma odpukać. Jutro idziemy na Tagi Książek dla dzieci i mam nadzieję poprawić sobie nastrój. Nie ma jak pobuszować w pachnących książkach.
Zainteresowanych zapraszam do świeżutkiego nowego bloga, który powstaje przy wspólnej współpracy poznańskich mam. Mam nadzieję, że się rozwinie i będzie interesujący dzieci-w-poznaniu.blogspot.com

środa, 1 lutego 2012

Lek na smutki

Najlepszym lekiem na złe samopoczucie jest smaczne jedzenie. Jeszcze dopisuje mi apetyt i działają kubki smakowe, więc działam. Ponieważ staram się nie chodzić na długie zakupy, w lodówce wieje pustką i resztkami. Znalazłam kawałek pora, 2 cebule, resztkę sera i trochę mielonej wołowiny - za mało na kotlety. Wyskoczyłam po gotowe ciasto i zrobiłam pikantnego poro - cebulaka z mięsem.  Danie szybkie i smaczne, rozgrzało nas na wieczór.