czwartek, 29 grudnia 2011

Odpoczywamy i nie zarazem..

I po świętach. Zleciało za szybko, bo było przyjemnie, wesoło i smacznie. Marcie podobało się ubieranie choinki, plastikowe bombki i obgryzanie brokatu. Teraz robimy przygotowania do roczku Martusi, sprzątamy, jutro gotujemy, a w sobotę się bawimy. Imprezka z dziećmi w południe, a wieczorem kameralne "silent party" pewnie przy playstation. Póki co spóźniony wpis do pamiętnika z początku grudnia 88`

2.12.1988r. piątek
Zbliża się gwiazdka i wyobraźcie sobie wszystko zaczęło się dziać. My skończyliśmy zakładać gaz, Babcia kupiła sobie automat, wujek Waldek samochód "Syrenkę", drugi wujek Marek kupił sobie magnetofon stereofoniczny. 

środa, 21 grudnia 2011

Pierniczkowe prezenty...

Porwało mnie pieczenie pierniczków. Jedna porcja było mi mało, bo sama pojadłam i wpadłam na pomysł, aby obdarować pachnącym prezentem znajomych. Tak więc, dziś od rana z Martusią zabrałyśmy się do pracy i narobiłyśmy nowych pierniczków z nutą cynamonu. Potem ozdabianie, ładny celofan i efekt naprawdę imponujący :-) Tak więc spodziewajcie się, może pierniczki zawitają i u Was!


wtorek, 20 grudnia 2011

List do Gwiazdora

Pozostając w świątecznym klimacie, publikuję prawdziwą perełkę, niestety nie wiem z którego roku.. Gorący i szczegółowy list do Gwiazdora napisał, a raczej wyrysował mój mąż - jako dziecko oczywiście. Moje listy niestety się nie zachowały. Z pewnością zutylizowane przez moich rodziców, aby czasem przez przypadek odnalezione, nie pogrzebały wiary w Gwiazdora :-))


poniedziałek, 19 grudnia 2011

Ostatni fartuszek

Udało mi się jeszcze wyszyć coś na białe wino. Tym razem to już naprawdę ostatni, do świąt kilka dni i trzeba się wziąć za przygotowania. Dziś ubieramy choinkę !

niedziela, 18 grudnia 2011

Małe zmiany w domu

Dziś była pierwsza kąpiel w dużej wannie. Martusia zachwycona, brodziła na czworaka w wodzie i mogła się w końcu ruszyć bez ograniczeń. Zwiedziła wannę dookoła i chyba zaakceptowała nowy stan rzeczy:-) Nasza wanienka ląduje w garażu i nie ukrywam, że trochę mi szkoda.. Kilka dni temu, żywot zakończył przewijak. Doszczętnie podarty (dziury zapewniały sporo zajęcia) i mocno nadwyrężony przez aktywne podskakiwanie. Teraz mocujemy i ganiamy się po podłodze w pokoju. Michałowi idzie lepiej, ma jakiś swój sposób by usidlić ją na kilka sekund i wciągnąć piżamę. Mi idzie znacznie gorzej. Nauka chodzenia postępuje błyskawicznie. Dziś od rana postanowiła chodzić sama i co chwilkę podejmowała dzielne próby. Kroczków już więcej i pewnych, niestety jeszcze nie wychodzi marsz i klaskanie na raz, ale ćwiczy :-) Z dnia na dzień zmienił nam się rytm dnia i obie jeszcze nie wiemy co z tym zrobić. Wypadła drzemka popołudniowa, wskoczyły dwa obiadki i pobudki o 21.00 z buszowaniem do 22.30...

sobota, 17 grudnia 2011

"Chimeryczny lokator"

Zrobiłam sobie odskocznię, od sagi "Pieśń lodu i ognia", którą wałkuję już któryś miesiąc... Wybrałam z mojej listy e-booków krótką opowieść, wydawało mi się lekkiego tematu. "Chimeryczny lokator" Rolanda Topora - łyknęłam szybko, z wielkim "hę.." na koniec. Nadaje się na odskocznię, nieco dziwna, niecodzienna choć w 100% o codzienności. Powinien przeczytać ktoś, kto narzeka na sąsiadów ;-) Oceniam: średnia aczkolwiek ciężko nie skończyć.

piątek, 16 grudnia 2011

Peklujemy!

Polecam smakoszom, lubiącym robić domowe smakołyki na święta. Cudownie pachnąca, prawdziwa wędlina bez ulepszaczy i konserwantów. Wszystko co dobre wymaga czasu, opieki i pracy, ale wierzcie mi, że szynka Wam się odwdzięczy :-) Przepis w przepisach...

czwartek, 15 grudnia 2011

Kartki

Wypisuję kartki świąteczne. Tak, jestem z tych co wysyłają do garstki ludzi robiących to samo. Względnie wyślę e-kartkę, nie przepadam za seryjnymi mailami, telefonami (środek awaryjny), a już nie znoszę sms-ów. Cóż skoro już ktoś chce złożyć szczere życzenia mógłby na to poświęcić kilka minut, pomyśleć o adresacie wybierając kartkę i dobierając treść życzeń do sytuacji życiowej znajomego. A tak.. maile spamowane do całej skrzynki, w większości przechodnie, bo fajny przyszedł, to wyśle dalej. To samo z dennymi smsami, co roku te same dziwne krótkie wierszyki, słane łańcuszkiem, czasem zdarza się, że ktoś zapomni zmienić podpis po poprzednim przesyłaczu, żenada. Tak więc kochani, nie piszcie smsów do mnie bo hmm.. nie odpiszę po prostu. Nie odpisuję chyba z trzeci rok i działa, bo w zeszłych chyba nikt nie napisał dzięki Bogu. Acha, pisali, bo pytali o mój postęp porodu, więc na życzenia nie było już miejsca...:-)

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Listopad 88`

I tak po "fascynujących" wakacjach (ja i tak wspominam je super) nadeszła jesień w moim pamiętniku. Będzie bardziej zimowo. Niestety nie ma wpisów świątecznych, widocznie byłam bardzo zajęta.

5.11.1988r. sobota
Minął wrzesień i październik i nadeszła jesień. Byłą długa i nieudana. Prawie przez cały czas padał deszcz lub nie raz świeciło słońce. I tak w kółko. Naprawdę pogoda była brzydka i cały czas była chlapa. Ale jednak się polepszyło. Jednego dnia zaczął padać śnieg. Byłam bardzo uradowana, że wreszcie pobawię się na śniegu, ale nie byłam pewna czy napada go wystarczająco dużo. Nazajutrz gdy wyszłam na dwór było wszystko białe. Widocznie śnieg padał całą noc. Gdy Paweł przyszedł ze szkoły poszliśmy na ulicę, gdzie była duża ślizgawka i ślizgaliśmy się. Było bardzo wesoło.

niedziela, 11 grudnia 2011

Nowy faruszek...

To już chyba ostatni jaki będzie przed świętami. Trochę mało czasu i chyba więcej nie naszyję.Tym razem skrzat z bałwanem.

piątek, 9 grudnia 2011

Pierwsze 3 kroczki!

Zaledwie wczoraj zastanawiałam się, czym nas dziś słonko zaskoczy. A tu byłam świadkiem pierwszych trzech samodzielnych kroczków! Żeby tacie nie było smutno, zaserwowała mu pod biurkiem kolejne dwa :-) Jakiś etap za nami tego wieczora i dopiero dopada refleksja jak robaczek szybko rośnie... Pewnie do świąt się wyrobi i będzie śmigać sama. Czy powinnam znów zadawać pytanie co nas jutro czeka? :-)

czwartek, 8 grudnia 2011

Intensywna nauka Słoneczka...

Przez kilka ostatnich dni zaobserwowałam jak wiele ciekawych rzeczy nauczyła się Martusia. Przedwczoraj zaczęła pokazywać paluszkiem i łatwo już palcem ciska w Dziadka na skype, ciesząc się niezmiernie. Wczoraj nauczyła się świadomie dawać nam przedmioty do ręki i cieszy się jeszcze bardziej jak bierzemy i dziękujemy bardzo - oczywiście bijąc brawo! Dziś zostałam nakarmiona chrupeczkami i "wagonikami" z masłem - frajda jak mama ugryzie w palec! Nie mówiąc już o nauce chodzenia, czym nas co dzień zamęcza, a idzie za rączki jak burza. Ciekawe czym jutro mnie słodziak zaskoczy, bo teraz już sensacje z dnia na dzień. Strasznie się cieszę, że mogę to obserwować, być pierwszym świadkiem i nic mnie nie omija...

Flaszka na nalewki...

W tym roku, od lata u mojej mamy króluje orzeźwiająca i przypuszczam dość zdrowa cytrynówka. Naleweczka zacna potrzebuje odpowiedniej oprawy, a będzie jeszcze smaczniejsza w mroźne wieczory :-)

środa, 7 grudnia 2011

Pudełko na skarby dla Gabrysi

Przychodzi taki dzień, gdy małe dziewczynki zaczynają gromadzić pierwszą biżuterię i skarby. Na zlecenie więc podjęłam się wykonania osobistego pudełka dla Małej Damy. Nie będę pisać dlaczego, ale okazało się to wcale nie prostym zadaniem i wychodzę na tym polu z nowymi ważnymi doświadczeniami. Teraz tylko liczę, że pudełeczko spodoba się nowej właścicielce :-)

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Odrobina lata...

Dla poprawy nastroju w tak ponury i wietrzny dzień jak dzisiaj, słoneczne i ciepłe (prosto z kaloryfera) słoneczniki. Podstawki zapewne bardziej nadadzą się pod szklanki z zimnymi drinkami, ale do lata co raz bliżej!


niedziela, 4 grudnia 2011

Kolejna tarta! porowo-ziemniaczano-bryndzowa..

No i znowu tarta, ale ciężko się oprzeć takiemu przepisowi i widokowi! Tarta jarska, więc okrasiłam ją z sercem - sercem z kabanosków. Dziś dojadam na zimno i też jest rewelacyjna jako przekąska. Jestem leniem więc używam ciasta francuskiego, jak ktoś woli można zrobić na kruchym. Przepis z internetu, nagięłam do swoich możliwości - polecam!

piątek, 2 grudnia 2011

Dzisiejsze kulinarne spacerkowe inspiracje..

Dziś na spacerku wymyśliłam obiad, a w zasadzie kolejną wersję zapiekanki. Podstawa bez zmian, ziemniaczki, brokułek i pomidorek dla mnie. Męskim mięsnym dodatkiem - zmielony surowy wędzony boczek. Niestety trzeba posiadać maszynkę do mielenia i poczynić kroki samemu. Wyszło smaczne i o dziwo bardzo lekkie, można jeść i jeść.. Dobre aby urozmaicić menu obiadowe, a na dodatek ładnie wygląda :-)