piątek, 30 marca 2012
"Zakazana żona" - Verena Wermuth
Znowu łyknęłam książkę z polecenia, po którą zapewne sama bym nie sięgnęła. Historia wydawałaby mi się typowa, tematem "na tapecie" w ostatnich czasach. Historia prawdziwa - niespełnionej miłość Szwajcarki do Araba, trwająca latami, piękna, egzotyczna, pełna przygód, przepychu, emocji i wielkich nadziei. Zderzenie kultur i religii, granic wydawałoby się możliwych do przeskoczenia, a jednak. Aż dziw jak często takie historie lubią się powtarzać... Monia dzięki za fajne książki ;-)
środa, 28 marca 2012
Zastój? nie.....
Zmiana czasu dziwnie na mnie działa. Z jednej strony bardzo pozytywnie - rano widok późniejszej godziny w łóżku nastraja mnie pozytywnie, a wieczorem więcej czasu, choć sił brak. Przyszła zamówiona włóczka i jest boska. Od razu wzięłam się do pracy. Postanowiłam zrobić krok do przodu i wzięłam się za bardziej skomplikowane zające. Są większe i będą piękne. Niestety dzierganie dużo bardziej czasochłonne. Sama nie mogę się już doczekać efektu, choć z całych sił staram się nie spieszyć. Tym czasem pogoda piękna, spędzamy czas na spacerach, a nie w domu z szydełkiem na kanapie ( oczywiście nie żeby mi to przeszkadzało...). Dla poprawy nastroju zafundowałam sobie dość kosztowną odnowę u fryzjera. W końcu jestem zadowolona w 100%, choć zmiany widzę zapewne tylko ja... Czuję się świetnie fizycznie i odświeżona psychicznie. Krok po kroku i może do lata się ukobiecę... Małymi kroczkami zabrałam się też za dom. Sukcesywnie sprzątam w różnych kątach, uszyłam nowe zasłonki do sypialni - odświeżyłam wystrój. Oczywiście nic nie widać.
Marta zanotowała nowe postępy. Umie się już wdrapać na kanapę, fotel, stoliki, parapet i biurko!, Schodzenie idzie jej co raz lepiej, ale i tak ciarki mnie przechodzą. Jest z dnia na dzień mniej uważna i tym samym bardziej odważna. Dziś zaliczyła dwa loty z kanapy i piękne sinawe limo pod okiem ( to akurat nie wiem skąd)... mały huncwot!
Marta zanotowała nowe postępy. Umie się już wdrapać na kanapę, fotel, stoliki, parapet i biurko!, Schodzenie idzie jej co raz lepiej, ale i tak ciarki mnie przechodzą. Jest z dnia na dzień mniej uważna i tym samym bardziej odważna. Dziś zaliczyła dwa loty z kanapy i piękne sinawe limo pod okiem ( to akurat nie wiem skąd)... mały huncwot!
czwartek, 22 marca 2012
Świnka - igielnik
Zamówiłam wełnę i czekam na dostawę. Szydełko się niecierpliwi, więc wyrabiam resztki. Dziś Świnka na igły :-)
środa, 21 marca 2012
Ptak Dodo...
Tym razem dla Martusi wydziergałam dużego ptaka Dodo.. Przynajmniej tak mi się jakoś widzi, że to Dodo. Ptaszysko się spodobało, Marta zbadała oczy i guziki, nosi biedaka po domu dziobem w dół :-)
wtorek, 20 marca 2012
Zuzka dla Zuzi
Wiosna i okres około świąteczny sprzyja królikom i zającom. Chyba mam słabość, bo nawet w sklepach co rusz zatrzymuję się przy półkach z czekoladowymi zającami. Choć tu przyczyny mogą leżeć zgoła gdzie indziej.. zostawię ten wątek bez komentarza. Pogoda jest piękna, trochę wieje, ale wiosna wisi w powietrzu. Czekam na święta, planuję w tym roku zaszaleć z robieniem mazurków.
Do tej pory nie robiłam jeszcze króliczka "panienki" więc przedstawiam Zuzę, która zaraz pojedzie do swojej nowej właścicielki Zuzi.
Do tej pory nie robiłam jeszcze króliczka "panienki" więc przedstawiam Zuzę, która zaraz pojedzie do swojej nowej właścicielki Zuzi.
niedziela, 18 marca 2012
"Nowe przygody Muminków" - kilku autorów
Zdobyłam książkę na targach za 10 zł, ponieważ jest wklejona wewnątrz tyłem na przód i do góry nogami - stronami raczej... Kto wie, może za 50 lat będzie to biały kruk :-) Kilka krótkich opowiadań z przygód Muminków i stworków z doliny. Fajnie się czyta i zatęskniłam za "prawdziwymi" Muminkami. W odróżnieniu od oryginału tutaj mamy piękne i duże ilustracje, więc tym razem można poczytać młodszym dzieciom. Niestety przerost formy nad treścią przełożył się na cenę i ciężko byłoby mi wydać tyle co wołają za pełnowartościowy egzemplarz.
wtorek, 13 marca 2012
"Dawno, dawno temu..." - A.A. Milne
Na wymianie "Przytargaj książki" zdobyłam niepozorną książeczkę, o niepozornym tytule. Bardziej zainteresował mnie autor i cóż jeszcze może zaproponować za wyjątkiem nieśmiertelnego Puchatka. I okazało się, że trafiłam na fantastyczną opowieść - 100% bajkę, która powstała w 1917r! Mamy tu Króla, Księżniczkę, złą Hrabinę, zaczarowanego Księcia, Świniopasa i wojnę o wąsy... Dodam, aby nie wydawało się banalnie - żadna z postaci nie jest zupełnie normalna z bajkowego punktu widzenia.. Dawno nie chichrałam się w głos czytając cokolwiek, a tu z każdą kartką żałowałam, że książka zmierza do końca. Cudowna odskocznia, masa ponadczasowej ironii, humoru nie powstydziłby się Monty Python, a ja już patrzę co ten autor jeszcze napisał i zaczynam poszukiwania. Obawiam się jednak, że ta bajka jest jedyna w swoim rodzaju...
sobota, 10 marca 2012
Marta i Buniek
Zauważyłam, że czasem duże przełomy w działaniu Martusi przychodzą hurtem. Taki dzień był dzisiaj i fajnie, bo tata miał okazję być wszystkiego świadkiem. Tak więc mamy za sobą pierwszą udaną wspinaczkę na fotel, stolik, jeździk i poduchy. Udało się nawet bezpiecznie zejść samodzielnie z niektórych rzeczy. Sroczka odkryła też do czego może przydać się podnóżek i kombinowała jak tu się dostać na parapet! Ściągnęła i spróbowała każdego owocu - razem ze skórkami, i o dziwo samodzielnie zajadała się bananem! Co zdobycz to zdobycz..
A do naszej ferajny dziś dołączył mały Buniek - misiopiesek.
A do naszej ferajny dziś dołączył mały Buniek - misiopiesek.
środa, 7 marca 2012
Kartka z dawna
Dawno nic nie pisałam ze swojego starego pamiętnika. Chyba dobrnęłam do wydarzeń, które najbardziej lubię i powaliły mnie po latach. Jakże ja się cieszę, że o tym napisałam! Dziś bym się o to nie podejrzewała...
20.02.1989r. poniedziałek
Dziś z rana dostałam dwie widokówki od tatusia z sanatorium, podał mi także swój adres takiej treści:
J.T.
Sanatorium "Prometeusz"
Żegiestów Zdrój 33-360
woj. Nowosądeckie
Od razu po otrzymaniu widokówek zaczęłam pisać list, ale sama nie wiem czy ma dobrą treść, ale w końcu co, ja też mogę pisać skryte listy bez żadnego pozwolenia!
komórka jajowa i plemnik. To jest nie do wytrzymania.
20.02.1989r. poniedziałek
Dziś z rana dostałam dwie widokówki od tatusia z sanatorium, podał mi także swój adres takiej treści:
J.T.
Sanatorium "Prometeusz"
Żegiestów Zdrój 33-360
woj. Nowosądeckie
Od razu po otrzymaniu widokówek zaczęłam pisać list, ale sama nie wiem czy ma dobrą treść, ale w końcu co, ja też mogę pisać skryte listy bez żadnego pozwolenia!
***
Teraz z biologii przerabiamy temat: "Rozmnażanie się człowieka."
Według mnie i niektórych dziewcząt ten temat jest okropny!! Ponieważ wykrywa wszystkie tajemnice dziewcząt o ich dojrzewaniu i o innych sprawach skrytych. A także każą nam rysować takie rzeczy jak na przykład to:
wtorek, 6 marca 2012
Jagoda
Pojaśniało na dworze i na moim blogu. Co dzień piękna pogoda i choć zimno znowu chodzimy na co raz dłuższe spacery. Niestety Marta już wierci się w wózku, więc pewnie więcej czasu będziemy spędzać na naszym podwórku.
Dokończyłam lalkę przywiezioną w kawałkach z ferii. Miała być królikiem, ale nie zostawiłam sobie wełny na uszy! Więc zamiast Truśki jest Jagoda.
Dokończyłam lalkę przywiezioną w kawałkach z ferii. Miała być królikiem, ale nie zostawiłam sobie wełny na uszy! Więc zamiast Truśki jest Jagoda.
niedziela, 4 marca 2012
Niedziela
Nachodziłam się dzisiaj, ale pogoda dopisała. Zaliczyłam jarmark Kaziukowy, zjadłam najdroższego pieroga w życiu - dobrze, że był pyszny, odwiedziłam kiermasz wymiany książek używanych. Z tymi książkami to super inicjatywa, można oddać niechciane książki i tyleż samo wynieść. Popieram. Przewietrzyłam swoje regały i zasiliłam półkę Marty o 10 książeczek!
Skończyłam też Żyrafę Dorotkę, przy której też było sporo pracy, ale efekt świetny. To już mój w pełni samodzielny projekt!
Skończyłam też Żyrafę Dorotkę, przy której też było sporo pracy, ale efekt świetny. To już mój w pełni samodzielny projekt!
piątek, 2 marca 2012
czwartek, 1 marca 2012
Sowa na igły
W końcu się dorobiłam igielnika. Koniec z walającymi się i wpadającymi do laptopa igłami. Mała sowa przyda się do trzymania igieł i szpilek, które teraz dość często są w moim użyciu. Odsapnie też mój mąż, który nie mógł znieść gdy "na chwilę" wbijałam igłę w oparcie kanapy, choć to zawsze, naprawdę było na chwilę... ale co się nasłuchałam to moje. Teraz jest sowa Zocha i będzie porządek!
Subskrybuj:
Posty (Atom)