Chyba znowu mam deja vu...
Nie wiem coś podupadłam ze świątecznym entuzjazmem. Szynka nie zrobiona, kartki nie zrobione... Tak jakoś. Może dlatego, że na dworze ponuro, a Marta nie może wyjść z zapalenia uszu. Zrobiłam kilka rzeczy z doskoku, dość impulsywnie - jak pomysł z kiełbasą, zrodził się, pojechałam, kupiłam, zrobiłam, ale o tym potem.
Udało mi się nabyć kilka uroczych królików drewnianych. Po pomalowaniu zakochałam się i zamieszkały na moim parapecie. Mogę jakiegoś odsprzedać, ale w grę wejdzie chyba tylko odbiór osobisty, bo na pocztę już za późno..
Miałam obdarować kilku znajomych, ale chyba tez nie wypali.. nie mam jak wyjść z domu :-(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz