niedziela, 27 listopada 2011

Weekend..

Postanowiłam sprawiać sobie przyjemne weekendy, a przynajmniej jeden dzień. Co prawda większość moich dni jest względnie przyjemnych, ale weekend to weekend. Dobrze wykraść kilka chwil dla siebie, na buszowanie w lumpku, ciepłą szarlotkę z lodami, ploty i kawę oczywiście. Wystarczą dwie godziny i robi się lżej na duszy. Dziś podniecona powyższą perspektywą poranka podjęłam decyzję o samodzielnej podróży samochodem do miasta. Wydaje się to dość banalne, ale dla mnie to wielki sukces. Po prostu dziś poczułam moc, coś co przemogło mój lęk. Moc, lub apetyt na szarlotkę jak kto woli ;-) Udało się, zakupy udane, samochód cały, mąż nieco zestresowany - wyrwałam go z łóżka, na lekkim kacu, taką trzeźwiącą decyzją. Niestety Martusia dziś marudna i wieczorem dała nam w kość - katar i może coś o czym jeszcze nie wiem - oby nie :-(, za to padła spać od ręki. Ale dzień zaliczam do udanych. Teraz kawałek wieczoru, kąpiel, książka, okład z psa i spać.

1 komentarz:

  1. brawo! jazda autem i zakupy w lumpeksie to moja ulubiona odskocznia ;-)

    OdpowiedzUsuń